poniedziałek, 9 grudnia 2013

Rozdział pierwszy

     -Wstawaj i idź do sklepu.
-Nie.
-W takim razie sprzedaję twoje złotko.
-No dobra.-Lucas powoli wygramolił się z łóżka.
     Był wysokim amerykanem o brązowych włosach,ciemnej,ale nie czarnej cerze i hipnotyzujących,czarnych oczach.Miał równe 14 lat.Jak każdy nastolatek miał swoje problemy,wady i zalety,
miłości(o tym za chwilę,dosłownie za minutkę)i zainteresowania.No właśnie.Zainteresowania.
     Lucas miał 5 złotych pucharów , 3 złote medale,2 srebrne medale i 1 brązowy puchar.Z meczów hokeja.Był kapitanem świetnej drużyny.Ale potem jedna dziewczyna wyjechała do
Francji na 5 lat,drużyna się rozpadła i wszyscy zaczęli się nawzajem nienawidzić.Dziewczyna ta miała na imię Laura.Była troszkę niższa od Lucasa.Miała długie rude włosy sięgające do pasa,brązowe oczy i mnóstwo piegów.Była zgrabna i chuda.Wszyscy ją lubili nie dlatego,że była ładna,ale dlatego,że była mądra,sprawiedliwa,uczciwa,ale mimo tego,zabawna,odważna,dzielna i zwariowana.Miała dwie siostry bliźniaczki;o rok młodsze.Lucy i Loreen miały prawie taki talent jak Sidney Crosby.Zawsze były we właściwym miejscu o właściwej porze,a poza tym bardzo szybko biegały i bez problemu strzelały gole.Mimo tego,że były siostrami Laury,różniły się od niej jakby były obce.Natomiast do się były podobne jak dwie krople wody.Miały takie same kruczoczarne włosy,niebieskie oczy i najbielsze zęby jakie kiedykolwiek widziałeś.Charakterem jednak były bardzo podobne do Laury-tak samo szalone i tak samo zabawne.Były jednak trochę dziwniejsze niż Laura.Na przykład,gdyby powiedziałbyś im "Dzień dobry",odpowiedziałyby w tym samym czasie"Co masz na myśli,mówiąc nam takie słowo?Chcesz,żeby ten dzień był dobry,może chcesz,żeby w ten dzień był dla wszystkich lub tylko dla ciebie dobry,a może ten dzień jest piękny i chcesz,żeby wszyscy byli dla siebie dobrzy?"Tak więc widzicie,jakie były.Niektórzy mówili na nie "Pomylucy i Szaloreen". Ale i tak wszyscy uwielbiali bliźniaczki i miały mnóstwo przyjaciół.
     Rodzice Lucasa jednak nie zasługiwali na pochwały.Byli alkoholikami,często palili,zabierali pieniądze z portfeli Lucasa i Simona,wysokiego 17-latka.Ogólnie nie zajmowali się dziećmi,bo praktycznie
nigdy nie byli trzeźwi.Ale nie byli tacy od zawsze.Kati i Joe byli normalnymi,porządnymi ludźmi.Mieli swoją firmę,dwoje synów,pieniądze i dom.Potem firma upadła.Byli utopieni w kredytach.
Komornik.
Nic nie zostało.Tylko szafka kuchenna i trochę łazienki.Simon jakoś naprawił pokoje.Małżeństwo uznało,że zaczną pić.
     Lucas włożył stare,obdarte dżinsy i polo w paski.Schylił się i odwinął róg dywanu pod którym były ukryte pieniądze.Wybiegł ze starej kamienicy na zanieczyszczone  powietrze Nowego Jorku.Słońce świeciło jasno,ale mimo tego Lucas nie mrużył oczu.Wciąż czekał,czekał na Laurę,że wróciła,że chce dalej być w drużynie,że będzie jeszcze zdobywać medale...Ale Laury nie było.Nigdy.
     Wyszedł za róg Parsley Street.Nagle zza rogu wyszła małą grupka dziewczyn.Śmiały się.Lucas niedokładnie widział te nastolatki,były za daleko.Nagle najwyższa z nich przyśpieszyła.Miała opadające do ramion rude włosy,piegi i brązowe oczy...
-Laura?
-LUCAS!!!-Wszystkie 3 dziewczyny rzuciły się mu na szyję.
-Jak cię dawno nie widziałam!-Najwyższa pocałowała go w policzek.-C'est tellement horrible à vivre sans toi ces cinq années!
-C'est tellement horrible à vivre sans toi ces cinq années!-Przytaknęły bliźniaczki.
-Nie rozumiem po francusku...-Chłopak był wyraźnie zakłopotany.-Trudno,cher.-Laura uspokoiła go.-Chodź,pokaże ci naszą chatkę-dziewczyna potruchtała w stronę Misseltiwie Way.

1 komentarz: