-Wstawaj i idź do sklepu.
-Nie.
-W takim razie sprzedaję twoje złotko.
-No dobra.-Lucas powoli wygramolił się z łóżka.
Był wysokim amerykanem o brązowych włosach,ciemnej,ale nie czarnej
cerze i hipnotyzujących,czarnych oczach.Miał równe 14 lat.Jak każdy
nastolatek miał swoje problemy,wady i zalety,
miłości(o tym za chwilę,dosłownie za minutkę)i zainteresowania.No właśnie.Zainteresowania.
Lucas miał 5 złotych pucharów , 3 złote medale,2 srebrne medale i 1
brązowy puchar.Z meczów hokeja.Był kapitanem świetnej drużyny.Ale potem
jedna dziewczyna wyjechała do
Francji na 5 lat,drużyna się rozpadła i
wszyscy zaczęli się nawzajem nienawidzić.Dziewczyna ta miała na imię
Laura.Była troszkę niższa od Lucasa.Miała długie rude włosy sięgające do
pasa,brązowe oczy i mnóstwo piegów.Była zgrabna i chuda.Wszyscy ją
lubili nie dlatego,że była ładna,ale dlatego,że była
mądra,sprawiedliwa,uczciwa,ale mimo tego,zabawna,odważna,dzielna i
zwariowana.Miała dwie siostry bliźniaczki;o rok młodsze.Lucy i Loreen
miały prawie taki talent jak Sidney Crosby.Zawsze były we właściwym
miejscu o właściwej porze,a poza tym bardzo szybko biegały i bez problemu
strzelały gole.Mimo tego,że były siostrami Laury,różniły się od niej
jakby były obce.Natomiast do się były podobne jak dwie krople
wody.Miały takie same kruczoczarne włosy,niebieskie oczy i najbielsze
zęby jakie kiedykolwiek widziałeś.Charakterem jednak były bardzo podobne
do Laury-tak samo szalone i tak samo zabawne.Były jednak trochę
dziwniejsze niż Laura.Na przykład,gdyby powiedziałbyś im
"Dzień dobry",odpowiedziałyby w tym samym czasie"Co masz na myśli,mówiąc
nam takie słowo?Chcesz,żeby ten dzień był dobry,może chcesz,żeby w ten
dzień był dla wszystkich lub tylko dla ciebie dobry,a może ten dzień
jest piękny i chcesz,żeby wszyscy byli dla siebie dobrzy?"Tak więc
widzicie,jakie były.Niektórzy mówili na nie "Pomylucy i Szaloreen". Ale i
tak wszyscy uwielbiali bliźniaczki i miały mnóstwo przyjaciół.
Rodzice Lucasa jednak nie zasługiwali na pochwały.Byli
alkoholikami,często palili,zabierali pieniądze z portfeli Lucasa i
Simona,wysokiego 17-latka.Ogólnie nie zajmowali się dziećmi,bo
praktycznie
nigdy nie byli trzeźwi.Ale nie byli tacy od zawsze.Kati i
Joe byli normalnymi,porządnymi ludźmi.Mieli swoją firmę,dwoje
synów,pieniądze i dom.Potem firma upadła.Byli utopieni w kredytach.
Komornik.
Nic nie zostało.Tylko szafka kuchenna i trochę łazienki.Simon jakoś naprawił pokoje.Małżeństwo uznało,że zaczną pić.
Lucas włożył stare,obdarte dżinsy i polo w paski.Schylił się i odwinął
róg dywanu pod którym były ukryte pieniądze.Wybiegł ze starej kamienicy
na zanieczyszczone powietrze Nowego Jorku.Słońce świeciło jasno,ale
mimo tego Lucas nie mrużył oczu.Wciąż czekał,czekał na Laurę,że
wróciła,że chce dalej być w drużynie,że będzie jeszcze zdobywać
medale...Ale Laury nie było.Nigdy.
Wyszedł za róg Parsley
Street.Nagle zza rogu wyszła małą grupka dziewczyn.Śmiały się.Lucas
niedokładnie widział te nastolatki,były za daleko.Nagle najwyższa z nich
przyśpieszyła.Miała opadające do ramion rude włosy,piegi i brązowe
oczy...
-Laura?
-LUCAS!!!-Wszystkie 3 dziewczyny rzuciły się mu na szyję.
-Jak cię dawno nie widziałam!-Najwyższa pocałowała go w policzek.-C'est tellement horrible à vivre sans toi ces cinq années!
-C'est tellement horrible à vivre sans toi ces cinq années!-Przytaknęły bliźniaczki.
-Nie
rozumiem po francusku...-Chłopak był wyraźnie
zakłopotany.-Trudno,cher.-Laura uspokoiła go.-Chodź,pokaże ci naszą
chatkę-dziewczyna potruchtała w stronę Misseltiwie Way.
zero komentarzy :9
OdpowiedzUsuń